Słuchajcie siebie
Legimi
Książka jest dla wszystkich, którzy mają „tąpnięcia” i przejścia w życiu. “Słuchajcie siebie” jest opisem mojego podejścia do napotkanych utrudnień i mojego sposobu myślenia w trakcie ich pokonywania. Podaję jak radziłem sobie z tymi, które mnie dotyczyły. Na niecałych 10 godzinach odsłuchu (książkę czyta Andrzej Krusiewicz), wyprowadzam, w jaki sposób opanowałem swoje destrukcyjne myśli, a wiesz o tym, że potrafią zniszczyć każdego na swej drodze. Choć to nie jest poradnik, ma jego elementy. Nie poradzę Ci jak masz żyć, ale na pewno namawiam Cię do głębszego zastanowienia się, gdzie obecnie w życiu się znajdujesz. Przecież w końcu dopuszczasz do głosu pytania o sens życia, które nurtują Cię one od jakiegoś czasu i stawiają Ci opór. Bo jak jest lekko i przyjemnie, to jest fajnie i po co pierdołami sobie głowę zawracać. Przecież nie ma na to czasu! Trzeba przecież być tu i tam, zjeść i wypić to i tamto, założyć na siebie to i owo. W pewnym momencie, otrzymujesz coraz mocniejsze razy od myśli, a wszystko to, dzieje się po to, żeby pokazać Ci, że coś jest nie tak w Twoim myśleniu lub postępowaniu. Jeśli stoisz przed życiowym murem, to od razu znajdujesz chwilę na refleksję. Nieraz przeplata się z protestami, ale one nie załatwiają tematu. I wówczas następują chwile na niepowierzchowną, ale głębszą analizę. Przeszkoda mocno doskwiera i sprawia spore trudności. Nie daje swobodnie żyć. Nie możesz już spędzać czasu tak, jak do tej pory. Tylko dlatego, że namawia Cię do rozmowy ze sobą. Miliony ludzi na świecie zadają te pytania sobie i najbliższym. W tym wszystkim pocieszające dla Ciebie jest to, że nie jesteś w nich osamotniony! Wspierają Cię słowem i myślą miliony! I to nie żart. Podejdź do tego pozytywnie, bo tylko z korzystnego myślenia powstają dobre pomysły i przychodzą zadowalające rozwiązania. W obiecujących myślach zawarte są rozwiązania, a kolejną sprawą już są etapy ich wdrażania do Twojego realnego świata. Myśl ma siłę, więc od jakości myślenia, się wzrasta lub pogrąża w ciemnościach. Dobrze jest zdać sobie sprawę, że samemu do tych chwil się doprowadza, cokolwiek by to nie było. Życzę powodzenia w rozmawianiu ze sobą. Irek. Pierwszy fragment: … „Zawsze są dwie drogi, po jakich się poruszamy. Pierwsza: Najczęściej wybierana przez większość ludzi – nazywa się ucieczką od stawienia problemom czoła. Jest schodzeniem do coraz niżej usytuowanych poziomów piwnic i lochów swego umysłu. Czy wiecie, że przebywając tam bez realnego ingerowania w wasze życie na powierzchni codzienności, nic w nim samo się nie zmieni? Bez was nic w nim się nie poprawi i nie ułoży? Przebywając tylko w ciemnicach, nie uzyskacie żadnej pozytywnej odpowiedzi dla siebie. Druga: Zmierza w stronę lekkości i jasności umysłu, ale wybierzecie ją, jeśli pojmiecie, że to wy jesteście najważniejszą osobą, jaka ma toczyć boje o siebie. Kiedy to zrozumiecie, będziecie chodzić, a w końcu biegać i latać nad nią. Stanąć twarzą w twarz z problemami, jest jedynym rozwiązaniem, aby je załatwić. Nie jest nią wycofanie się przed nimi. Jeśli ich nie odhaczycie na swojej liście spraw do załatwienia, one będą powracały do was coraz częściej i z coraz większą siłą. Do waszego dobrego lub złego samopoczucia wlicza się każdy wykonany przez was krok, w górę i w dół.” … Drugi fragment: … „Uważam, że przykłady należy brać od dzieci i przyglądać się im. One już od pierwszych chwil swego życia, dla uważnych obserwatorów, stają się wzorem do naśladowania. W podejmowanych próbach nauki chodzenia nigdy się nie poddają! Nigdy! Wiele razy tracą równowagę, przewracając się, ale koniec końców — dla siebie i kochających rodziców — stają się zwycięzcami, pokonując swoje słabości. Po kolejnej nieudanej próbie podnoszą się i wstają wyprostowane. W swej sile, lekko się chwiejąc, przechodzą przez pokój, szczęśliwie trafiając w wyciągnięte dłonie uradowanej mamy i dumnego taty. A liczyliście, ile razy przewracaliście się w swym życiu a ile podnosiliście? Czy pamiętacie podjętą decyzję, że więcej się nie podniesiecie i nie będziecie o siebie walczyć? Ogłosiliście, że nie podejmujecie kolejnych starań o siebie i o własny rozwój. Kiedy nie staracie się o siebie, jesteście jak przewrócony płaczący bobas, leżący na dywanie, z tą tylko różnicą, że on będzie próbował za kilka minut się podnieść, a wy w swym buncie planujecie nic nie robić przez co najmniej kilka lat. Dla malca przejście przez pokój jest wyzwaniem; a wy macie jakieś? On ma cel w swoim życiu, a wy w swoim? W chwili załamania wyglądacie tak samo jak on, tyle tylko, że ten stan przeciągacie w tygodnie lub miesiące, a on w sekundy. Mówicie do siebie i najbliższych, że świadomie nie chcecie się podnosić. A co się stanie, jeśli za jakiś czas pojawią się u was odleżyny? Dojdzie wam obowiązków wokół siebie. Dacie radę, skoro już teraz nie dajecie? Czy kapiące łzy niemocy, które płyną z waszych pięknych oczu, załatwią sprawę za was? Jeśli tak, to puśćcie je w miasto, może są obrotniejsze od was?” … Trzeci fragment: …”Oczywiście, że nie raz zastanawiałem się, ile jeszcze czeka na mnie wypróbowań i testów. Myślałem o tym, co by było, gdybym totalnie, na całej linii życia poddał się i wszystko sobie odpuścił, przestając robić w nim cokolwiek. Do czego to by mnie doprowadziło? Czy miałbym lepiej gdybym? Nie chciał, pokonywać odległości do wynajmowanego mieszkania; Nie jeździł do pracy, do oddziału ubezpieczeniowego; Nie dzwonił do ludzi i nie umawiał się z nimi na spotkania; Nie udawał się z mapą w ręku do nieznanych sobie dzielnic i nie odszukiwał domów i bloków moich przyszłych klientów; itd. Jeśli nie chciałbym robić powyższych czynności, korzystając z okazji, że po raz kolejny uciekł mi autobus, poddałbym się i zostałbym na tamtym przystanku. Usiadłbym lub położyłbym się na śniegu i jednym słowem, zaległbym na dłużej. Jeśli całkowite poddanie, to całkowite. Powtórzyłbym znane większości słowa: „Miałbym wszystkiego dość!” Tylko, co byłoby po położeniu się na mokrej ziemi? Ile wytrzymałbym godzin, siedząc na niej? Może do rana na mrozie dałbym radę? A co z jedzeniem, toaletą? Odpuszczając sobie przy zadaniach i obowiązkach związanych z pracą i życiem, kiedyś w końcu musiałbym podjąć jakiekolwiek działanie. Nie ma czegoś takiego jak nierobienie niczego, zwłaszcza w długim czasie. Nie da się „NIC” nie robić na przykład przez dwa tygodnie.”…
34.99 PLN