Mój dekalog. Spowiedź narkomana
Legimi
Czy ktoś z was chciałby pójść do piekła. Oczywiście – połowa z was odpowie, że tak, że w piekle jest fajnie i świetne imprezy jakie wystawia Lucyfer, że najlepsze laski już tam są i można pić i ćpać do woli. Otóż – ćpać. To słowo wywołuje u wszystkich dziwne dreszcze – na tyle przyciąga, co i odpycha. Połowa z was, gdyby miała tylko okazję, to by przyćpała – a jeśliby to nie wiązało się z żadnymi konsekwencjami, to i wszyscy. Ale wierzcie mi nie na słowo, bo zaraz przeczytacie coś co przekona was, że narkotyki to najprostsza droga do piekła – tego po śmierci i za życia. Ćpuny to kołaczące się miedzy nami dziwne istoty, które na pewnym etapie uzależnienia sprzedaliby matkę i ojca za działkę – nie nie po to żeby poczuć haj, ale, żeby poczuć się normalnie. Tak jak wy czujecie się teraz, prawdziwy ćpun czuje się dopiero po zażyciu działki. Więc ćpuny mają piekło już za życia.Główny bohater wpada w piekło najgorsze z możliwych, bo po zażyciu ogromnej ilości narkotyków udaje się w swoją najdłuższa podróż – podróż do Tartaru – tej części Hadesu (królestwa podziemi) gdzie cierpienie – i to fizyczne – jest immanentną, przyrodzona częścią bytu. Cierpi on niesłychane katusze wywołane przez lek psychotropowy, którym go tam faszerują jak dobrą kaczkę rodzynkami. Każdy zastrzyk potęguje tylko ból. Aż bohater Mirek mówi w końcu, że przekonał się o tym, że piekło jest miejscem gdzie odbiera się najgorsze katusze i to nie w jakichś kotłach ze smołą, ale w porządny militarny sposób przydzielanymi szprycami.Czy mamy żałować Mirka. Przecież dostał się on tam na głębie Tartaru z własnej woli. Czy aby z własnej. Gdyby wiedział do czego doprowadzi go flirt z narkotykami, to czy zabierałby się za nie…?Oczywiście, że nie – tylko że jego nikt nie ostrzegł, a wy po przeczytaniu książki nie będziecie już mogli powiedzieć, ze nikt was nie ostrzegał… Więc jeśli mimo to sięgniecie po narkotyki, to znaczy że macie niepoukładane w głowach.PATRONAT MEDIALNY:TwojaKultura.plMIrek KoniecznyUrodził się 23 VII 1964 – a więc Lew i to urodzony pod Błękitnym olbrzymem Regulusem, a w chińskim zodiaku Drewniany – Powietrzny Smok. Jest to mieszanka najlepszych możliwych okoliczności zodiakalnych, więc musi to być nietuzinkowa postać. Jego młodość po ukończeniu w 1983 roku liceum im. B. Nowodworskiego przypada na magiczne lat osiemdziesiąte – lata wybuchu kultury dzieci kwiatów – związane z polami makowymi rosnącymi na każdym zadupiu i wynalezienia metody otrzymywania kompotu na kationicie. Mirek jak dziesiątki tysięcy młodych ludzi wędrował ścieżką Freemanów, wolnych ludzi tej epoki, w których życiu – jak śpiewał bard jego pokolenia Ryszard Riedel z „Dżemu” – powiał boczny wiatr i wytrącił ich z prostej drogi kariery. Po ukończeniu biologii na UJ w roku 1989 podjął się zawodu nauczyciela j. angielskiego i biologii w szkołach podstawowych. Przepracował jedynie 5 lat. Jazda na trawie i kompocie nie pozostawała jednakowoż bez śladu. Był wielokrotnie hospitalizowany w szpitalach psychiatrycznych – od Kobierzyna, gdzie jego pierwszy pobyt został udokumentowany w monodramie „Mój dekalog, czyli dziesięć wariacji na temat wariacji”, przez Jarosław, gdzie był poddany serii elektrowstrząsów, po Leżajsk. Najgorszym jednak nie był jego heroinizm, ale przerzucenie się na najtańszy rodzaj narkotyku metkatynon – przy produkcji którego używa się nadmanganianu potasu, a mangan przyjmowany w dużych dawkach wywołuje „locura manganica” – szaleństwo manganowe, jak i spalenie części ośrodkowego układu nerwowego, a dokładniej móżdżka. W końcu w 2000 roku odbył leczenie w gliwickiej „Familii”. Od 2002 roku przebywa w jednym z krakowskich DPS-ów. Mirek miał i tak wiele szczęścia – PRZEŻYŁ, co udało się niewielu, a jego szlak znaczony jest śmiercią przyjaciół. Ale dzięki temu, że przeżył, my możemy dzięki jego tekstom zanurzyć się w ten wspaniały wolny czas, kiedy liczyły się tylko miłość, przyjaźń i odpał makowy.Autor książek: „Ostatni hippis PRL-u, czyli metafizyka pól makowych” (2006), „Sen o Victorii” (2009), „Czarodziej z Łanowej” (2011).
12.81 PLN