Szwajcarzy na Lubelszczyźnie w latach 1815-1914

Szwajcarzy na Lubelszczyźnie w latach 1815-1914

Legimi

O kontaktach polsko-szwajcarskich zadzierzgniętych w średniowieczu na ogół mało kto pamięta. A przecież już wtedy na targach w Norymberdze, Lipsku czy Krakowie kupcy obu krajów zawierali duże kontrakty handlowe. W Polsce jagiellońskiej stołeczny Kraków przyciągał nie tylko szwajcarskich kupców, ale i architektów, uczonych, studentów. W połowie XVII w., na skutek splotu niekorzystnych wydarzeń, stosunki polsko-szwajcarskie rozluźniły się. I trzeba było sukcesów króla Jana III Sobieskiego, by powróciły do poprzedniego stanu. Widomym znakiem stała się wymiana posłów. A kiedy na tronie polskim zasiadł August II Mocny, zaistniało duże zapotrzebowanie na szwajcarskich żołnierzy zaciężnych. Niezły system kształcenia i dobre przygotowanie zawodowe młodzieży szwajcarskiej wobec niedostatecznej chłonności i labilności rodzimego rynku pracy spowodowały, że już w oświeceniu Szwajcaria stała się potężnym eksporterem wysoko wykwalifikowanych kadr do Francji, Niemiec, Włoch, Anglii, Polski i Rosji. W Rzeczypospolitej olbrzymie możliwości mieli wyżsi oficerowie, dyplomaci, architekci, lekarze, matematycy, astronomowie i fizycy, nie gorsze nauczyciele domowi zatrudnieni w rezydencjach magnackich. Wielkie pole do popisu mieli też zegarmistrze, jubilerzy, grawerzy, kucharze, cukiernicy. W dobie napoleońskiej stosunki polsko-szwajcarskie zostały wzmocnione wspólną walką żołnierzy polskich i szwajcarskich w szeregach Wielkiej Armii podczas wyprawy przeciwko Rosji. Najintensywniejsze jednak i najciekawsze kontakty polsko-szwajcarskie miały miejsce w latach 1815–1914. Imigracja szwajcarska na ziemiach polskich miała przede wszystkim charakter zarobkowy, dlatego tak wielu było tutaj nauczycieli prywatnych, guwernantek i bon, cukierników i serowarów, rzemieślników i chłopów. Trafiali się nawet lokaje, pokojówki i służące. Pomijając osoby wydelegowane służbowo (dyplomaci, duchowni, oficerowie) i niektórych ochotników walczących w powstaniu styczniowym, wszyscy przyjechali tu dobrowolnie, bez pośrednictwa jakichkolwiek organizacji i instytucji społeczno-politycznych. Sporadycznie, najczęściej w cyrku, pojawiała się możliwość oklaskiwania artystów szwajcarskich. Do napisania niniejszej książki której zainspirowała mnie z jednej strony informacja prof. Andrzejewskiego o przygotowaniu do druku pracy Schweizer in Polen (w której jednakże problemy mało znaczącej, acz stosunkowo licznej kolonii szwajcarskiej na Lubelszczyźnie nie zostały wyeksponowane), z drugiej zaś jej długotrwały brak na rynku księgarskim. A że gromadziłem materiały głównie o ludności francuskojęzycznej w XIX-wiecznym Lublinie, w kontekście innych prac badawczych, z konieczności rozszerzyłem zakres poszukiwań. I tak oto niepostrzeżenie, niezadługo po ukazaniu się książki Schweizer in Polen, powstała niniejsza praca, bazująca przede wszystkim na materiałach przechowywanych w Archiwum Państwowym w Lublinie (APL). Żywię nadzieję, że niniejsze opracowanie pozwoli Lublinianom nieco inaczej spojrzeć na współczesną, zamożną Szwajcarię, a jednocześnie docenić wysiłek jej mieszkańców w ostatnich stuleciach.

20.00 PLN

Podobnie jak produkty