Małe i naiwne epitafia dla chwil
Legimi
Tomik poezji. Kilka impresji - na czasy, kiedy nic nie wydaje się już ważne. Kilka otwartych zasobników z emocjami. Dotyk i przeżywanie. · dotykam · twej stopy - jak stopy rzeźby, a rzeźba żywa; · szeptu na ustach, każdej leciutkiej piosenki; · tęsknoty, co nie nazywasz, a nie je z ręki; · warg, którym rysuję pierzastych pragnień dziwa; · biodra, ruchu, czasu - gdy poprzez nas przepływa; · dzwonka kwiatu dobroci - gdy jeszcze maleńki; · pleców niegarbatych magnetycznej gładkości; · drżenia na brzuchu, jemu pewności nie zbywa; · dłoni, co je czasem tak mylę z własnymi; · strumienia chyżo leczącego niewidomość; · rytmu we krwi, właśnie do niego się dostrajam; · zapachu wplątanego we włosy, ze snami; · każdej ochoty, która straciła znikomość; · łuski smoka - tego zaś straszę lub oswajam. Hymn świetlika Oczom Rozmiłki, gwiazdom znad okularów, odchylam gałązki, a przychylam nieba; nie gna donikąd prozaiczna potrzeba; wąwóz wód rwących łagodnieje w parów... krok się zmienia gdzieś na granicy moczarów - a las i grunt twardy to lepsza rachuba; szwenda się gdzieś tam Prometeja wątroba, lecz Ethon łaskawym i porzucił narów zatem mapy rysuję bez smoczych jaskiń, chmury polecą tylko z łagodnymi fałdami, a deszcz jeśli spłynie - to ciepły nie pijam poczęstunków od innych bogiń, grywam nie kośćmi - a świtu akordami i żądam by hieny rozpierzchły, uciekły Nie na śmierć za to na pamięć Powiedzmy że jest kolczyk we Wszechświata uchu Luby boskiemu wejrzeniu choć wielce kruchy Nieczuły na błahe plotkarskie posłuchy Wszechrzecz krąży a on pławi się w bezruchu Nosi się teraz w Piotrowym kożuchu Obłaskawiając wiatr lodowaty i suchy Spoglądając z góry na glob wielkobrzuchy Łaskocząc w podbródek i ciebie, Baruchu Klejnot różne gra role wartości nie gubiąc można próbować pojąć nie mieszając nieba W nic- lecz na cóż dobro okrawać jak tuszę Smutny wiem w doniczce codzienności dłubiąc Linię życia klejnotu ciasno zwinąć trzeba Rzekł bowiem: dla poklasku udawać nie muszę /dla Ani Przybylskiej/
13.90 PLN